Wojtek Wojtek
159
BLOG

10 lutego 1940

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 0

Tego dnia, a właściwie tej nocy, z 9 na 10 lutego 1940 roku do mieszkań wielu polskich rodzin załomotało NKWD czyli specjalny oddział prowadzony przez cywila. Pod groźbą wyważenia drzwi zażądani wpuszczenia do mieszkania celem przeprowadzenia rewizji.

Szukano wszystkiego, co mogło być podstawą do odczytania rozkazu o przesiedleniu rodziny w związku z zagrożeniem, jakie przedstawia Pańśtwu Radzieckiemu. Wystarczyła pamiątkowa "maciejówka" po dziadku, może obraz na ścianie kogoś w mundurze wojskowym a szczególnie cennym w tym przypadku znaleziskiem był wiszący na ścianie pistolet, dubeltówka, pistolet albo cokolwiek z broni białej. Wtedy stawiano całą rodzinę na baczność i odczytywano, że w związku ze znalezieniem przedmiotów świadczących o wrogości wobec państwa radzieckiego, rozkazem właściwego sztabu NKWD cała rodzina zostanie przesiedlona w głąb państwa radzieckiego.

Tu następowało wyciągnięcie specjalnej listy i sprawdzenie, czy wszystkie osoby umieszczone na liście są na miejscu, po czym, w zależności od samych już żołnierzy - rodzina otrzymywała czas na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy i zajęcia miejsca na podstawionych saniach. W mieszkaniu pozostawał żołnierz z karabinem, który miał dopilnować wykonania rozkazu a reszta oddziału przemieszczała się do kolejnej rodziny przeznaczonej do przesiedlenia.

Trzeba przypomnieć, że był to zaledwie szósty miesiąc wojny z Niemcami, ale po 17 września sowieci, pod pretekstem zabezpieczenia swoich interesów na terenie pozbawionym "władzy", wkroczyli na ziemie polskie a Litwinom, Białorusinom oraz Ukraińcom nadano niezależność państwową, oczywiście pod protektoratem Zwiazku Radzieckiego.

Z tej to przyczyny rodziny z reguły nie były kompletne, ponieważ nie było mężczyzn w wieku poborowym, któzy zostali zmobilizowani i jeszcze nie wrócili z frontu. Wielu z nich było zatrzymanych po 17 września 1939 na terenie już niezależnych republik, chociaż żołnierze wycofywali się na wschodnie rubieże państwa polskiego. Tu, jako internowani przez nową admiinistrację, zostali skoszarowani w obozach internowania, po czym trafili do obozów Starobielska, Ostaszkowa .... i wiosną 1940 roku zostali zamordowani w lasach pod Katyniem.  

Żołnierz, któego zadaniem było dopilnowanie, aby rodzina bez zbędnej włoki zajęła miejsce w podstawionych saniach, czasem doradził, co należy zabrać. Zabierano wszystko, co było pod ręką - pościel, pierzyny, odzież, niektórzy nie zapomnieli o maszynie do szycia albo o narzędziach pracy, na przykład szewskich... Dla wielu zabranie tych narzędzi okazało się szansą na przeżycie na zesłaniu.

Do najtrudniejszych sytuacji należały te, kiedy w rodzinie w okresie między październikiem a dniem wtargnięcia NKWD-zistów urodziło się dziecko i nie znajdowało się na liście... Matki starały się zabrać dziecko ze sobą, tylko nieliczne słuchały podpowiedzi, żeby pozostawić je pod opieką rodziny, która nie była przeznaczona do deportacji. A tej podlegały rodziny urzędników państwowych, rodziny nauczycieli, sędziów, polskich parlamentarzystów, rodziny wojskowych i policjantów...

Rodzina, po załadowaniu na sanie była przewożona do najbliższej stacji kolejowej, gdzie już czekały podstawione wagony. Z reguły były to wagony towarowe, brudne, często z pozostałościami gnoju na podłodze, ponieważ były to często wagony przeznaczone do przewozu bydła. Jedynym wyposażeniem był piecyk typu "koza" do ogrzewania wagonu i dziura w podłodze do załatwiania potrzeb fizjologicznych oraz prycze, takie legowiska pokryte słomą, aby pomieścić w wagonie jak najwięcej osób. Często było to miejsce dla około 50 osób. Całą noc trwało zwożenie peresiedlencow i po ich załadowaniu wagon został zamykany a przed wagonem ustwiano posterunek, aby nikt nieupoważniony nie kontaktował się z wysiedlanymi. Po zapełnieniu wszystkich wagonów dojeżdżała lokomotywa i rozpoczynała się podróż trwajaca około trzech tygodni. Dla jednych były to lasy Syberii, krainy na dalekiej północy Związku radzieckiego, dla innych bardzo daleki wschód, ale byli też tacy, którzy trafili na terytorium Kazachstanu.

Dla niektórych podróż kończyła się wkrótce po opuszczeniu wagonu, dla innych po opuszczeniu wagonu podróż trwała dalej, ciężarówkami, saniami albo statkami, czasem kontynuowano ją "arbami" czyli specjalnymi wozami do transportu po stepie, zaprzężonymi w egzotyczne dla Europejczyków zwierzęta pociągowe (np. wielbłądy).

Sama podróż trwała "wieki". Zakratowane i zabite deskami okrna nie pozwalały na zorientowanie się o przebiegu trasy. Trudno było taki wagon przewietrzyć a prymitywne ogrzewanie nie dawało ciepła. Co pewiem czas pociąg zatrzymywał się, z każdego wagonu zabierano osobę do przyniesienia "kipiatoku", czyli wiadra gorącej wody upuszczanej z kotła lokomotywy, któa służyła za wodę do picia.

W pociągu dochodziło do bardzo trudnych sytuacji, ponieważ odzywały się choroby, dochodziło do urodzeń dzieci przez kobiety w stanie błogosławionym, bo zabierano także kobiety ciężarne. No i ludzie umierali z powodu przeżyć, zimna, niedożywienia...

Na postojach zgłaszano obsłudze fakt śmierci osoby deportowanej. Wtedy uaktualniano listę pasażerów a zwłoki zabierano z wagonu i pozostawiano obok toru. Trudno powiedzieć, co było z nimi później, bo były to tereny zamieszane bardzo słabo, a śniegi przykrywały wkrótce pozostawione ciało na zawsze. Może wiosną odnajdywane zwłoki były grzebane, może rozwłóczyły je wilki i lisy - bo te były powszechnie występujące.

Ale była to precyzyjnie funkcjonująca maszyneria. Były przypadki, że matkę - któa urodziła dziecko - trzeba było pozostawić w szpitalu gdzieś na trasie. Reszta rodzini jechała dalej. Gdy matka po porodzie doszła do siebie i nadawała się do dalszej podróży, z reguły trafiała w miejsce deportacji pozostałej części rodziny - nikt nie zagubił się.

Pierwsza oficjalna deportacia miała miejsce w lutym - nocą z 9 na 10 lutego 1940 roku. Była też wcześniejsza, nieoficjalna - kiedy w styczniu 1940 roku deportowano na Syberię rodziny polskich leśników.

Kolejna deportacja odbyła się także nocą, z 12 na 13 kwietnia 1940 roku i trzecia w czerwcu 1940 roku. Czwarta,  ostatnia deportacja ludności polskiej - miła miejsce w czerwcu 1941 roku. Ale też niemiecki atak na ZSRR spowodował zatrzymanie wielu pociągów, a części osób deportowanych udało się opuścić wagony i potajemnie wrócić do domu lub ukryć wśród rodziny.

Dzisiaj trudno jest powiedzieć, ile osób deportowano, bo oficjalne informacje wskazują na około 200-300 tysięcy osób każdej deportacji, jednak dokładniejsza analiza wskazuje, że prawdopodobnie wysiedlono z Polski około 1,5 mln osób. Wiele z nich zmarło już w czasie podróży, część osób zmarła wkrótce po dotarciu do miejsca przeznaczenia i sporą część osób zaatakowały epidemie. Często umierały dzieci, które z racji wieku, nie były odnotowywane jako osoby pracujące bądź uczące się. Wiele osób zaginęło choćby dlatego, że gościły u osób przeznaczonych do deportacji i wchodziły w liczbę osób przeznaczonych do tej deportacji. Wtedy na przykład mężczyzna był internowany jako wojskowy, a kiedy do mieszkania wtargnęło NKWD, zabierano tylu mężczyzn, ilu ich było na liści i tak trafiały osoby nie ujęte na liście, ale fizycznie "pasowało".

Gdy ruszył front przeciwko Niemcom, deportowana ludność zdolna do noszenia broni zgłosiła się do mobilizacji z nadzieją, że w ten sposób wrócą w ojczyste strony. Wielu z nich pozostało na emigracji a wiele dzieci, które wraz z Armią gen. Andersa   trafiły do Iranu, także już nie wróciły do Polski.

Kolejna mobilizacja - tym razem do II armii wojska polskiego - pozwoliła na powrót kolej grupie Polaków. Wróciły też do Polski dzieci przekazane do sierocińców (diedsad). Jednak wiele osób pozostało tam na zawsze, wiele cmentarzy zostało zabudowanych drogami lub osiedlami mieszkaniowymi, ale są jeszcze w stepach mogiły znane jako poslkie cmentarze, gdzie tkwią jeszcze improwizowane krzyże z metalu, bo te drewniane już dawno poszły na opał, bo w stepie nie stal, ale drewno jest materiałem deficytowym...

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka