Sondaże mają do siebie to, że można je interpretować. Jednak, jeżeli spojrzeć na społeczeństwo, to w moim przekonaniu miażdżącą przewagę nad wszystkimi ma niezastąpione PO. Myślę, że wynika to z jednego - tylko zwolennicy PO maja z czego żyć. Nikt o zapatrywaniach sprzecznych z poglądem WŁADZY szeroko rozumianej nie uzyska nic - żadnej posady, żadnych zleceń. Gospodarczo wygrywają zwolennicy PO.
Dowodem, że jest tak, jak staram się przedstawić, jest totallne załamanie niezależnej polityki miasta. Przez wiele lat burmistrzem (zostańmy przy terminie "burmistrz" jako osoba zajmująca najwyższe stanowisko w administracji samorządowej, ponieważ ustawa wprowadza rozróżnienie w zależności od liczby mieszkańców gminy - a przecież nie o to chodzi, aby dodatkowo mieszać pojęcia) był facet, który dostał się w ministry i robi za mecenasa kultury.
A Kultura jest wysoka, bo i promuje wolność raczej nigdy nie uważąną za wzór cnót. Po nim nastał jego następca i przez wiele lat promował się jako władca apolityczny.
Niestety, wiosną tego roku został doceniony przez większość polityczną i otrzymał deklarację, że zostanie jedynym kandydatem na szefa miasta - bo PO nie wystawi żadnej konkurencji.
A działania PO w sferze gospodarki są kontynuacją polityki niejakiego Bacerowicza, który pomieszał urynkowienie cen do poziomu równowagi rynkowej z inflacją. Dzisiaj inflacji już nie ma z jednego powodu - nie ma obrotu gospodarczego. Jak można wnioskować - jeżeli ministrowie mają z czego żyć, a wynik gospodarki przez nich zarządzanej nie ma znaczenia - są finansowani na pewno przez finansjerę światową.
Banki żyją z obrotu gospodarczego. Ale pieniądze które otrzymują - są wynikiem pracy społeczeństwa. Społeczeństwo zarządzane przez złą władzę, finansowane przez Bank, nie będzie rozwijać się do czasu - aż zmieni zarząd. Tyle, że kapitał skupiony w rękach wąskiej elity przywraca zniewolenie ludności.
Jedynym rozwiązaniem jest uwolnienie się od kapitału międzynarodowego oraz ograniczenie kompetencji banku do granic państwa.
Do czasu, kiedy tak nie będzie, będziemy czytać o sondażach i drżeć o bliskich, czy nie zginęli w jakimś zamachu terrorystycznym.
Przecież, gdyby współczesne realia oceny bezpieczeńśtwa w państwie odnieść do niemieckiej okupacji lat 1939-1945 to Polska była krajem ekstermistów i terrorystó-samobójców napadajacych na legalne siły bezpiecześńtwa państwa, a nie tylko na innych współobywateli.
Tu "terrorystyczne podziemie" prowadziło regularną wojnę z rządową armią i wszystkimi rodzajami policji niemieckiej i była to walka z bronią w ręku, walka na śmierć i życie, a za podejrzenie o posiadanie broni można było zostać zastrzelonym na ulicy przez każdego Niemca.
Warto też przypomnieć sytuację Żyddów wysiedlanych ze swoich własnych domów do specjalnie wydzielonych streg - tzw. "getta" a potem eksterminowanych w obozach zagłady.
Tylko dzięki "terrorystom" udało się część żydów uchronić przed pewną śmiercią. Niejedna polska rodzina w przypadku wykrycia faktu ukrywania żydów została zastrzelona na miejscu ujawnienia takiego faktu.
A sondaże.... cóż.... Za kilka godzin lub dni przeczytamy, że jest akurat odwrotnie...
http://www.salon24.pl/rss-item/2045026
