Wojtek Wojtek
875
BLOG

Fundusz Wczasów Pracowniczych

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 8

O tym, że pracownikowi należy się wypoczynek, wiedzą wszyscy. Ba, sam pracodawca - Skarb Państwa - zorganizował specjalny system takiej "spółdzielni oferującej ośrodki wczasowe" - gdzie członkami były przedsiębiorstwa państwowe.

Pierwowzorem było prowadzenie przez zakłąd pracy ośrodka wczasowego dla swoich pracowników. Takimi miejscowościami z ośrodkami wczasowycmi były Sopot, Krynica Morska czy też Kołobrzeg. To nad morzem. Były tez ośrodki w Górach - Zakopane, Krynica, Szklarska Poręba czy Kowary... Ale też były domy wczasów dla pracowników w ośrodkach uzdrowiskowych.

Szczególnie ta ostatnia propozycja była atrakcyjna, ponieważ w okresie sezonowym służyła rodzinom jako ośrodki wczasowe, poza sezonem urlopowym te ośrodki służyły jako miejsce zakwaterowania pensjonariuszy ośrodków sanatoryjnych.

Dość szybko ta forma wypoczynku - w zorganizowanej przez pracodawcę placówce - nabrała istotnego znaczenia. Wtedy właśnie zakłądy pracy zaczęły kupować nowe lokalizacje i tam ustawiać domki kampingowe, takie skromne "psie budki" na początek. Wkrótce jednak doszło do budowy stołówki, potem pokoi przy stołówce i tak sukcesywnie powstawały już komfortowe ośrodki wczasowo-wypoczynkowe. Jednym z przykładów może być tutaj Mrzeżyno - któe praktycznie nie miało żadnej oferty, ale rozwinęło się w duży, zorganizowany ośrodek wypoczynku nad morzem.

Wkrótce pracownikom znudziło się przyjeżdżanie co roku do tego samego ośrodka. I tak powstał system wczasów pracowniczych - gdzie poszczególne zakłądy pracy oferowały swoje miejsca dla pracowników innych zakąłdów pracy - w drodze wymiany miejsc. W ten prosty sposó znacząco wzrosła atrakcyjność ośrodków wczasowo-wypoczynkowych dla pracowników - którzy zaczęli korzystać z możliwości spędzenia urlopu w różnych miejscach Polski. Tak było do 1990 roku. Kiedy dopięto na ostatni guzik porozumienia Okrągłego Koryta, wszystko zostało rozgrabione. Zakłądy pracy straciły płynność i zostały "sprywatyzowane", czyli ktoś je przejął,zwolnił załogę i wyprzedał, co się dało a w miejscu prężnego zakładu nawet ze zdolnością eksportową pojawiło się rumowisko rozkradanych sukcesywnie fragmentów byłego już zakąłdu pracy.

Podobny los spotkał całe mienie tych przedsiebiorstw. Zlikwidowano zakąłdowe budownictwo mieszkaniowe, zlikwidowano pośrodki wypoczynku dla pracowników, ale że w przyrodzie nic nie ginie, to ktoś skupił te wszystkie dobra i dzisiaj trudno jest nawet dociec, kto to faktycznie nabył.

Kiedyś, nawet jeszcze w latach 80. XX w. jeżeli stwierdzano, że ktoś coś ukradł w zakładzie - to potwierdzeniem niewykrytej kradzieży było lakoniczne stwierdzenie, że "coś poszło do żyda" - co miało oznaczać, że znalazł się ktoś, kto okazicielowi jakiegoś mienia znalazł nabywcę. oczywiście, wielkość przychodu ze zprzedaży zależała od ilości wyniesionego z zakładu pracy dobra bez względu na jego wartość rynkową. 

Ten, co ukradł - zanosił do pośrednika, oddawał za bezcen, a tamten korzystnie odsprzedawał potrzebujacemu - niekoniecznie za najniższą cenę, ale chodziło o okazję nabycia czegoś, co w sprzedaży oficjalnej było raczej niemożliwe.

I tak chciałbym dzisiaj zapytać - jaka jest oferta Funduszu Wczasó Pracowniczych, bo te ośrodki wyglądają na zadbane...

 

więcej:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fundusz_Wczas%C3%B3w_Pracowniczych  

 

 

 

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka