Gdy pewnego dnia w lotniczej katastrofie zginęło kilkadziesiąt osób, dla wszystkich było wiadomo, że jest to skutek błędu pilota.
I tu ciekawa sprawa. Pilot rozbił samolot w drobny pył waląc się przed lotniskiem docelowym w spore błoto. I było tam na tyle wody, że opadając na szczątki rozbitego samolotu zbryzgała je błotem tak skutecznie, że nawet nie było pożaru.
W trakcie poszukiwań szczątków ofiar tej katastrofy przekopano ziemię ponoć na metr głęboko - jak to było widać na fotografiach z wrakowiska - conajmniej metr głęgoko pod wartwą piasku znalazł się rodzimy grunt wrakowiska.
Sporo czasu trwało też ustalenie - jaki to samolot uległ katastrofie - to znaczy że przyjęto wariant o samolocie cywilnym. Co diekawe - późniejsze analizy iezbicie dowiodły, że ta cywilna maszyna służyła do dowożenia prochu strzelniczego żołnierzom w Afganistanie. Być może pozostałości tego pyłu spowodowały jakieś gwałtowne zmiany ciśnienia zarejestrowane przez pokładowy rejestrator szybkiego dostępu, bo praktycznie nie udało się nic więcej ustalić w sprawie przyczyn tej katastrofy.
Były katastrofy podobne, ale często jakiś podzespół samolotu po prostu pękał a z uwagi na duże prędkości wirowania podzespołów skutki były opłakane. Lecz były przypadki podobnych katastrof, gdzie kadłub pękał góra na kilka dużych kawałków i liczba zgonów w wyniku wypadku była nieduża.
Mając na względzie te spostrzeżenia, grupa naukowców zajmujących się badaniem przyczyn katastrof lotniczych postanowiła opracować teoretyczny model przebiegu tej właśnie katastrofy - aby przedłożyć do wdrożenia wnioski na temat rozwiązań konstrukcyjnych zabezpieczających pasażerów samolotów i załogę przed podobnymi katastrofami w przyszłości.
Teraz należy zweryfikować te hipotezy i propozycje z przebiegiem katastrofy ustalonego przez specjalnie powołaną komisję do badania wypadków lotniczych.
www.radiomaryja.pl/informacje/lasek-unika-naukowcow-nie-wezmie-udzialu-w-iii-konferencji-smolenskiej/