Wojtek Wojtek
667
BLOG

Szczęść Boże !

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 12

Od tych pięknych słów staropolskiego powitania rozpocząłem moją pierwszą w życiu pracę. I to pracę, o której tak nagle zamrzyłem, jak nagle przyleci osa i dziabnie w szyję... Owszem, oże zdarzyć się, ale jest to mało prawdopodobne, chociaż wyraźnie odczuwalne przeżycie.

Faktycznie - zamarzyłem o pracy w górnictwie, w prawdziwej kopalni głębinowej. Było to o tyle trudne, że Wałbrzych znałem od dziecka, nie podobał mi się - bo było tam pełno gryzącego dymu, który wpadał przez okno pociągu stojącego na stacji Wałbrzych Główny w oczekiwaniu na sygnał odjazdu...

Było też drugie zagłębie górnicze, o któym wiedziałem z telewizji. Wprawdzie Legnica z jej hutą miedzi nie była lepsza od zagłębia wałbrzyskiego, to Zakłądy gÓRNICE LUBIN w Lubinie były dla mnie wystarczająco atrakcyjne. A pewność zakwaterowania w hotelu robotniczym dawała mi już niezależność.

Wyprawa do dyrekcji ZG LUBIN i spotkanie w dziale kadr było owocne. Po krótkiej rozmowie i uzgodnieniu oczekiwań miałem tylko dopełnić formalności w Urzędzie Pracy we Wrocławiu, by zrealizować moje marzenie - które stawało ssię faktem. W dniu 15 sierpnia 1975 roku stawiłem się do pracy. Musiałem załatwić kilka formalności a w międzyczasie pracodawca zorganizował mi miejsce w pokoju trzyosobowym.

Budynek, mimo że z lat 50/60 XX w. - wtedy był jeszcze zupełnie nowym budynkiem. W pokoju miałem swoje łóżko, szafeczkę przy nim i miejsce w szafie. Łazienka oraz kuchnia były wspólne z mieszkańcami na całym piętrze. Tak prawdę mówiąc - nie był to nazbyt uciążliwe. Miałem swoje życie, swoje sprawy, swój własny przecież kąt i pieniądze - okazał się, że również przyzwoite.

Pierwsze dwa tygodnie to była praca w oddziele szkoleniowym. Każdy kandydat na górnika musiał poznać specyfikę pracy w kopalni i nauczyć się szanować bezpieczeństwo własne i kolegów. Praca w oddziele szkoleniowym polegała na poznaniu wszystkich czynności wykonywanych pod ziemią. W pierwszej kolejności należało umieć posługiwać się lampą górniczą i pochłaniaczem.

Użycie lampy górniczej było proste. Każdy górnik był wyposażony w "markę" - czyli w zawieszkę podobną do tych - które otrzymuje się przy oddaniu płaszcza do szatni w teatrze. Tu jednak postępowało się odwrotnie. Z chwilą pobierania lampy zawieszkę umieszczało się na specjalnym wieszaku obok lampy. Nadzór górniczy tym sposobem otrzymywał iinformację, że górnik zjeżdża na dół, czyli w głąb kopalni.

Przed wejściem na markownię należało udać się do szatni, tam wymienić ubranie na "kopalniane", po czym pobrać lampę górniczą oraz pochłaniacz - czyli specjalny filtr do oddychania w przypadku zagrożenia gazowego. Ten filtr pozwalał na opuszczenie zagrożonego gazami miejsca w czasie do jednej godziny.

Po wyjeździe z kopalni lampę oddawało się na miejsce i zabierało markę. Takie zachowanie oznaczało, że górnik bezpiecznie opuścił kopalnię. Każda marka miała indywidualny numer, a w kartotece do numeru przypisywano nazwisko górnika. WIadomo było wtedy, o kogo pytać, gdyby po zakończeniu zmiany zabrakło jakiejś marki na haczyku.

Po zdaniu lampy trzeba było pozbyć się brudnej odzieży, wykąpać w łaźni i wtedy można było ubrać się w ubranie wyjściowe. Dla mnie praca odbywała się tylko na pierwszej zmianie, bo po przeszkoleniu byłem pracownikiem działu mierniczego.

W moim życiu świętowałem Barburkę tylko raz, bo zaledwie po roku zrezygnowałem z pracy pod ziemią. Może miałem zbyt mało dośiwadczenia, by utrzymać się dłuzej na jednym stanowisku, może zadecydowały względy osobiste. Dzisiaj już tego nie wiem, ale moją pierwszą pracę wspominam bardzo miło.

A szczególnie pamiętam te słowa powitania - Szczęść Boże - tradycyjne powitanie się górników w kopalni. W podobny sposób pozdrawiali się także rolnicy w polu.

Szczęść Wam Boże - aż chce się zawołać do resztek tej braci górniczej, któa ma jeszcze pracę pod ziemią. Dla mnie liwkidacja kopalń nie ma uzasadnienia. Owszem, były błędy w zarządzaniu wydobyciem złóż - obojętne, czy węgla, czy rudy miedzi. Górnictwo jest zawsze takie samo. Jednak zarządzanie musi być mądre i odpowiedzialne i życzny sobie powrotu do tej DOBREJ tradycji górniczej, wzajemnego szanowania się ludzi, bo tylko wzajemnie wspólna praca zespołowa  przynosi efekty i daje dochód.

Pamiętajmy o tym w dniu świętej Barbary - patronki górników.

Szczęść Wam Boże, Górnicza Braci, w tych jakże trudnych czasach i nie dajmy się zwariować tym, którzy nie umieją pracować a majątek wspólny uważają jako bezpański. Na takie zachowanie nie ma przywolenia społecznego !

 

http://www.dobrezycie.strefa.pl/teksty/pop_gorn_pliki/image002.jpg

http://www.dobrezycie.strefa.pl/teksty/pop_gorn.html

 

 

 

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka