Już niedługo będziemy biegać w zbieraniu podpisów na kandydatów na urząd prezydenta. Okazuje się, e nie będzie ich znowu tak wielu. Pewna grupa polityków i społeczeństwa również zabiega o reelekcję prezydenta urzędującego. Może jest w tym jakaś racja, więc - pozostawienie wyborów bez kontrkandydata byłoby jedzeniem cukierka przez szybę. Niby możemy go sobie wybrać, ale ON ciągle jest poza naszym zasięgiem.
Jest grupa osób i polityków zachęcająca do wybrania innego kandydata i tu już są co najmniej dwie kandydatury. Co ciekawe - jeden z nich ma już staż pracy przy prezydencie i obecnie piastuje ważne funkcje w strukturach europejskich, drugi ma niezły fotel do awansu z rangi marszałka sejmu. Ten również jest z doświadczeniem w polityce światowej.
Trzeba liczyć się również ze zwolennikami jakiejś formy monarchistycznej - ale z tego kierunku raczej jeszcze nie słychać zawodników zmierzających na ten turniej.
Nie będę ukrywał, nie raz już na ten temat pisałem i uważam, że temat głowy państwa warto poruszać już teraz, kiedy możemy spokojnie rozważyć argumenty zarówno za takim kandydatem, jak i te - które mogłyby go zdyskwalifikować. Ciągle na przykład zastanawiam się nad kręgiem ludzi, którzy są namaszczeni do kandydowania. I tu zauważam coś, co w przypadku posłów nie ma później dużego znaczenia - czyli przynależność polityczną, i dokładnie ta sama przynależność polityczna jest zawieszana w przedsionku urzędu prezydenta państwa.
Był na przykład kandydat z wojska, który pozostał żołnierzem do końca swych dni. Był też kandydat z ludu, robotnik z dziada-pradziada - który został jedynie w pamięci związkowców. Przepadł bez wieści. Był też kandydat z wyższym wykształceniem - które niczym kufel piwa - okazało się niepełne.
Mieliśmy też prezydenta o ogromnym takcie osobistym, bardzo odważnego i zdecydowanego w działaniu - pełnego szacunku do woli społeczeństwa, z którą liczył się do samego końca. No i doczekaliśmy się kandydata o wspaniałych preferencjach z rodowodem, nawiązującym do pięknych czasów epoki królów.
Czy wybory prezydenckie AD 2015 będą kontynuacją tradycji reelekcji, czy też - wzorem wielce zaprzyjaźnionego bratniego kraju nastąpi roszada premiera z prezydentem. No, na ten ruch jeszcze za wcześnie, ale warto przypomnieć, że miało miejsce wydarzenie polegające na stosownym wydłużeniu kadencji.
Myślę, że w Polsce będą jednak obowiązywać standardy jednakowe dla wszystkich.
Komentarze