Od lat 90. XX w. foruje się w Polsce zasadę ceny rynkowej. Podstawwym argumentem w tych rozważaniach jest stwierdzenie, że inni robią to taniej [1].
I ja tak sobie myślę, dlaczego nie odejdą z polskiej administracji zarządcy, których efektywność jest nie tylko niska, ale wręcz negatywna.
Mówiąc bez ogródek - za "komunistów" moja rodzina nie miała "kokosów", ale pensja obojga rodziców i praca we własnym ogródku nad warzywami z własnych zasobów dawała wymierne efekty. Chodziłem do szkoły, zdobyłem intratny, wolny zawód, ukończyłem też studia wyższe w swoim kierunku i uzupełniłem je dodatkowymi studiami podyplomowymi. Od 1985 roku prowadzę pozarolniczą działalność gospodarczą i przebranżawiałem się kilkakrotnie z uwagi na potrzeby rynkowe. I mogę stwierdzić, że jest coraz trudniej i brakuje możliwości świadczenia pracy usługowej nie dlatego, że moje ceny przekraczają ceny rynkowe. Problemem numer 1 jest nieudolność zarzadzających państwem, liberałów od siedmiu boleści, dla których nie istnieją żadne normy prawne, ale którzy powołują się na prawo dowodząc swoich własnych racji.
A jeżeli polityk twierdzi, że gospodarkę nierentowną należy zlikwidować - powiem inaczej - należy usuwać ze stanowisk kierowniczych osoby, któych efektywność budzi wątpliwości społeczeństwa.
[1] http://fakty.interia.pl/polska/news-kopacz-o-kosztach-gorniczego-porozumienia,nId,1591651