Wojtek Wojtek
321
BLOG

Poszlakowe zakończenie śledztwa

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 26

Pewien problem stanowi brak dowodu w śledztwie. Jest to pewne utrudnienie, ponieważ nie można wskazać jednoznacznej przyczyny katastrofy lotniczej. W tej sytuacji pozostaje jedynie poszlakowe dokonanie oceny wydarzenia.

Wiadomo, że samolot wystartował z Warszawy, wiadomo, że załoga mogła mieć dane lotniska docelowego opracowane w innym systemie naprowadzania samolotu. Wiadomo, że zginęli wszyscy pasażerowie samolotu oraz cała załoga.

W przypadku katastrofy z udziałem ludzi należy przeprowadzić staranne dochodzenie. Zdarzało się, że przyczyna katastrofy była bardzo trudna do wykrycia. Owszem, ze coś urwało się, że rozpadło się łożysko czy też rozpadł się wirnik przebijając ważne elementy kadłuba - to już przerabialiśmy. Zdarzyło się, że przyczyną rozerwania się wirującego wału było zatarcie się jednego z łożysk... Dokładna analiza poszczególnych elementów źródła awarii wykazała błąd ludzki. Było to ręczne rozwiercenie bieżni łożyska, aby w ten sposób zwiększyć ilość przepływajacego oleju smarującego wałeczki łożyska...

Udokumnetowano te dodatkowe otwory i okazało się, że mógł je wyknać tylko serwis obsługujący samolot... a taka zmiana nie była przewidziana do wykonania i nie wykonano żadnej próby tak zmodyfikowanego łożyska... Po takim doświadczeniu aż prosi się o przejrzenie wszystkich fragmentów samolotu, który rozpadł się po uderzeniu w pień brzozy...

Cóż, wraku żaden polski specjalista nie widział, a jeżeli mógł coś wiedzieć na ten temat, to miał pecha. W ogóle w zwiazku z tą katastrofą niemała gromadka specjalistów zajmujących się zawodowo analizowaniem przyczyn katastrof lotniczych dość szybko odleciała na tamten świat.

W tej sytuacji pozostaje już tylko przyjęcie za dobrą monetę wyjaśnienie międzynarodowej komisji ogladającej szczątki tego samolotu i badającej wrakowisko.

Okazuje się, że podobnych katastrof w tamtym czasie było kilka. W każdym z przypadków samolot rozpadał się na kilka kawałków a osoby znajdujące się w maszynie przeżywały upadek konsrukcji.

Wobec rozpryśnięcia się polskiego samolotu niczym kryształowej kuli na kontynencie amerykańskim przeprowadzono eksperyment z bardzo podobnym samolotem. Samolot został doprowadzony do elementów prędkości, wysokości nad ziemią i kąta zejścia aż do uderzenia w ziemię. Okazało się, że kadłub rozpadł się na kilka dużych elementów - co zaprzeczyło zaistnieniu okoliczności podobnych w przypadku z 10 kwietnia 2010 roku.

Dodatkowo dokonano pomiaru na manekinach. Analiza wykazała, że pasażerowie w takiej sytuacji mieli duże szanse przeżycia. Wobec różnych rozbieżności i braku możliwości przeprowadzenia badań wraku przez polskich specjalistów pozostaje już tylko przyjęcie oficjalnej wykładni przebiegu tej katastrofy oraz dołączenie analiz prawdopodobieństwa wystąpienia takich skutków, jakie odniósł samolot w chwili lądowania.

Szczególnej rozwagi wymaga krytyka prowadzonego śledztwa. I tutaj należy zwrócić uwagę na podobieństwo dwóch wydarzeń - jednego z 2010 roku, kiedy to trudno jest odnaleźć jakiekolwiek dokumenty, filmy czy fotografie związane z podróżą lotniczą - jak ma to miejsce w większości przypadków. Dodatkowa niechęć polityków w sprawie dopuszczenia specjalistów spoza wąskiego grona badaczy katastrof także budzi zastrzeżenia.

Wydarzenie z wiosny 2016 roku także budzi pewne kontrowersje. Tym razem chodzi o lizynę rządową udowstępnioną do przejazdu prezydenta państwa. Zarówno w 2010 roku, jak i w 2016 roku prezydent wywodził się z tego samego kręgu politycznego. Zarówno jednemu prezydentowi, jak i drugiemu towarzyszyła ogromna niechęć pewnych kręgów politycznych...

W przypadku awarii samochodu okazało się, że jest to bryka pancerna jadąca w kolumnie kilku samochodów. Samochód ten służył jako wóz podróżny poprzedniego prezydenta państwa. Z informacji udostępnionych przez media wynika, że był  to samochód eksploatowany na długich trasach i często.

Wygląda na to, że samochód był pozbawiony ogumienia zapasowego, że miesiac wcześniej była awaria ogumienia i z uwagi na brak opony zastępczej wykorzystano oponę "z odzysku"...

Dodajmy, że osoby trzecie zarejestrowały przejazd koumny z prezydentem w jednym z pojazdów na drodze o parametrach nie pozwalających jechać bezpiecznie z prędkością większą, niż 60 km/h, kiedy ta kolumna gnała z prędkością około 100 km/h więcej...

Znam drogę dojazdową ze Szkalskiej Poręby do autostrady i nie raz ją przemierzałem. Nie jest to droga nadająca sie do szybkiej jazdy i nawet, jeżeli przemierzałem dolnośląskie trasy samochodem z przyspieszeniem do 100km/h w 9 sekund - to na tej drodze prędkość 90 km/h była już niebezpieczna.

Jeżeli połączymy zaniedbania w zapewnieniu bezpieczeństwa prezydentowi urzędujacemu, jeżeli dostrzegamy zaniedbanie procedur bezpieczeństwa w tak prozaicznych wydarzeniach, jakie miały miejsce w marcu 2016 w związku z awarią ogumienia prezydenckiej limuzyny - to nie dziwię się tragicznemu finałowi przelotu w 2010 roku. Tu już sama ochrona prezydenta jest bardzo niebezpieczna dla osób ochranianych...

 

http://www.radiomaryja.pl/informacje/zamkniecie-sledztwa-smolenskiego-bez-wraku-tu-154m/

 

 

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka