Wojtek Wojtek
189
BLOG

Między Lidlem a Biedronką...

Wojtek Wojtek Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Zastanawiam sie nad ogromnym sukcesem gospodarczym wielkich sieci detalicznych. Jak wiadomo, sieci te doskonale sprawdzają się w dużych krajach, gdzie same osiedla poza dużymi aglomeracjami nie są duże, są od siebie znacznie oddalone i trudno jest, aby sklep utrzymał się z obsługi kilku rodzin. Dlatego w wybranych miejscach o dogodnej lokalizacji - najczęściej w sąsiedztwie stacji benzynowych - zakłada się duży magazyn wielobranżowy, gdzie okoliczni mieszkańcy mogą zaopatrzyć się w potrzebne produkty przyjeżdżając tam raz na kilka-kilkanaście dni.

I te właśnie sieci zainwestowały w Polsce. Bo tutaj łatwo było o grunt pod taki duży barak w roli sklepu. I nie trzeba było budować podziemnego, wielopiętrowego garażu. Inwestycja była prosta, ale dopisało również szczęście. Okazało się, że jak inwestorzy dowiedzieli się o niskiej cenie wyprzedaży gruntów, uznali, że ruszą tam bogate inwestycje w przyszłość i na dziewiczym terenie powstaną w miarę duże skupiska ludności. Na miejscu okazało się, że lokalizacja takich sklepów to centra dużych miast lub też główne wyloty z dużych miejscowości, gdzie łatwo jest nabyć odpowiednio duży kawał gruntu na inwestycję.

Zapomniano jednak o małych sklepikach, które muszą rywalizować o każdy zakup klienta. Te małe sklepiki nie mają dużej powierzchni ekspozycyjnej, prowadzi je z reguły rodzina własnymi członkami. Dodatkwoym atutem - położenia wśród zwartej zabudowy - jest też i wada lokalizacji - daleko od uczęszcznych szlaków, brak miejsca na zapoarkowanie samochodu w pobliżu sklepu, a i sam wybór nie jest duży.

Chciałbym zwrócić uwagę na ten właśnie - "mój sklep" - obsługiwany przez członków najbliższej rodziny, otwarty niemal cały dzień, obsługujący niewielką grupę najbliższych mieszkańców. Lokalizacja sklepu wcale nie ułatwia dotarcie tutaj z innych osiedli, bo i po co ? U siebie mają dokładnie taki sam sklepik, który także powoli popada w zadłużenie.

Atrybutem tego sklepiku jest fakt, że czas dotarcia do niego to w granicach nie więcej, niż kwadrans, nawet w sytuacji korzystania z windy. Piesze dojście, załatwienie transakcji trwa kilka minut. W tej sytuacji ograniczenie oferty sprzedaży do artykułów najczęściej kupowanych jest zrozumiałe. Przecież w tych dużych sklepach i tak nie kupujemy tego, co oferują, lecz dokładnie to, co sobie zaplanowaliśmy.

Myślę, że gdyby częściej korzystać ze sklepiku w pobliżu miejsca zamieszkania, moglibyśmy w ogóle zrezygnować z kupowania w dużych centrach handlowych. Dużo dalej i wcale nie taniej, a dodatkowo łatwiej kupić więcej, niż planowało się...

 

Chciałbym przedstawić taki sklepik, z któego często korzystam. Jego właściciel i sprzedawca podnosi fakt, że młodzi tu już nie zagladają. Jak słyszę ich rozmowy mniędzy sobą, to mam wrażenie, ze są o absolutnie obcy ludzie. Mówią nad wyraz szybko, często bełkocąc coś tak, że trudno zrozumieć poszczególne słowa. Nic dziwnego, ze lecą do dużego marketu, bo tam wszystko ściągną sobie sami do koszyka i nie muszą nawet znać języka, w którym posługuje się presonel sklepu.

Inaczej jest w małym sklepiku. Często mamy kogoś plecy przed sobą, o wszystko trzeba precyzyjnie zapytać, aby sprzedawca podał właściwy produkt,,, No i taniej.

Zapominamy jednak, że produkt w małym sklepiku i w takim wielkim markecie to nie to samo. Małe sklepiki odferują produkt kupowany w niewielkich ilościach, czyli mały sklepik oferuje produkt pozyskany od importera. Duży sklep sieciowy nabywa swój produkt poza granicami państwa, w któym funkcjonuje. I to sprawdza się, bo różnice cenowe bywają ogromne...

 

A mój sklep ?

Juest tutaj:

Między Lidlem a Biedronką...

http://d-z.cba.pl/2016/04/18/moj-sklep/

 

 

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości