Wojtek Wojtek
804
BLOG

Rząd B. Szydło wygasza użytkowanie wieczyste

Wojtek Wojtek Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Jednym z reliktów PRL jest stosunek państwa do własności. Idea komunistyczna zakładała, że państwo jest właścicielem środków produkcji, dzięki czemu nie będzie dochodzić do wyzysku robotnika przez kapitalistę.

Takie podejście wiązało się z przejęciem przez państwo wszystkich przedsiębiorstw. Doskonałym pretekstem było uznanie, że przedsiębiorstwo zostało porzucone przez właściciela lub też, że właściciel współpracował z najeźdźcą działając na szkodę państwa polskiego. A jeżeli żadna z tych przesłanek nie zachodziła, istniała możliwość przejęcia przedsiębiorstwa prywatnego przez państwo z uwagi na strategiczny interes państwa. Nie będę tu ananlizował słuszności takiego podejścia do zagadnienia własności.

Nie mam wątpliwości, że ktoś na tym skorzystał, a jeżeli było to rozwiązanie ideologiczne, to musiały wchodzić w grę bardzo duże pieniądze. Uważam, że był to doskonale zorganizowany skok na kasę. O ile przed wybuchem II wojny światowej status wielu przedsiębiorstw był doskonale znany, to po zakończeniu wojny była idealna sytuacja do manipulacji prawnych i finansowych. Jeżeli właściciel opuścił z rodziną tereny zagrożone wojną, to zakład i tak znalazł się pod zarządem faszystowskich Niemiec.

Jeżeli właściciel pozostał z rodziną w kraju objętym wojną, a zakład miał znaczenie strategiczne, nowa władza niemiecka przejmowała zakład i byłemu już właścicielowi oferowano kierowanie zakładem w celu realizacji interesów Rzeszy Niemieckiej.

Działania wojenne pozostawiły niektóre zakłady bez zniszczeń, inne uległy zniszczeniu, a bardzo wiele obiektów zostało zdewastowanych w chwili przejścia frontu w celu wyparcia niemieckich wojsk z zajętego obszaru. Tak czy inaczej, prawie wszystkie zakłady wymagały dofinansowania, aby podnieść je z gruzów i wznowić produkcję. Było to zadanie ponad siły inwestora prywatnego. Ale nie było to problemem dla państwa. Tu waśnie znalazła się część osób wywodzących się z dawnych zarządców, którzy nie mieli dostatecznie dużego kapitału własnego, aby stać się przedsiębiorcami. To właśnie te osoby wtargnęły na stanowiska kierownicze - tym razem z mianowania "państwowego". Być może właśnie dlatego doszło do zjednoczenia w 1948 roku dwóch ważnych partii politycznych o tradycjach sprzed 1939 roku - PPR oraz PPS.

Wspólny zjazd tych partii doprowadził do utworzenia jednej partii politycznej - Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Ta partia różnymi drogami doprowadziła do obsadzenia swoimi członkami wszystkich istotnych stanowisk kierowniczych - od politycznych rozpoczynając i na lokalnych zarządach w gospodarce kończąc.

Ten system wzajemnej adoracji trwał dostatecznie długo i aby utrzymać się - musiał mieć prawo własności gwarantujące nietykalność osobistą prywatnego majątku tych, którzy w imieniu państwa występowali. Pierwsze decyzje majątkowe były proste - osadnikom przybyłym z terenów wschodnich, oddanych Związkowi Radzieckiemu - oddawano nieruchomości stanowiące dotychczas własność rodzin niemieckich. Opuszczone mieszkania na Ziemiach Odzyskanych przydzielano polskim osadnikom, ale tylko na rok. Nic nie stało na przeszkodzie ponownie rozpatrywać wnioski o możliwość pozostania w zajmowanym pomieszczeniu na kolejne lata - taka była istota konunistycznej administracji.

Uciążliwości, nie dla urzędników, ale dla użytkowników (tych właściwych, znaczy się - "samych swoich") w corocznym przedkładaniu uzasadnienia do możliwości pozostania w dotychczasowym lokalu doprowadziły do nowej drogi zasiedlenia - zgodnie z zasadą "wszystko jest państwowe" - tym razem na zasiedlenie długoterminowe - ale nie więcej, niż lat 40... W latach 80. XX w. cały ten system zaczął walić się, bowiem zasiedlone rodziny zaczynały mieć problemy. Oczywiście, zaczęły się one już wcześniej, bo nie zawsze użytkownik uzyskiwał prawo do tak długiej dzierżawy lokalu stanowiącego własność państwa. Już wcześniej zdarzało się, że umierali ci, któym lokal przyznano, pozostawały ich rodziny. To właśnie wtedy wymyślono tak zwaną "dzierżawę wieczystą" - czyli użytkowanie nieruchomości przez okres ponad 40 lat, ale nie dłużej, aniżeli lat 99.

Zgodnie z prawem nieruchomość obejmowana przez rodzinę przez okres lat stu w sposób nieprzerwany rodziła prawa tej rodziny do przejęcia na własność dzierżawionego obiektu. Stąd, aby do czegoś takiego na pewno nie doszło, władze PRL opracowały instytucję tzw. "użytkowania wieczystego".

Instytucja ta oznaczała, że osoba korzystająca z prawa użytkowania wieczystego obejmuje nieruchomość na okres lat 99 na dokładnie takich samych prawach, jak właściciel. Podobnie, jak właściciel, może użytkowany grunt zabudować z zastrzeżeniem zgodności z planami zagospodarowania przestrzennego danego terenu. Użytkownik wieczysty miał prawo do zbycia nieruchomości - czyli wybudowanych obiektów - na rzecz nowego ich właściciela. W takim przypadku prawo użytkowania wieczystego gruntu przechodziło na nabywcę obiektów trwałych (budynki). Użytkownik wieczysty mógł również wskazać przyszłego właściciela (testament), gdyby zmarł w okresie trwania tego uzytkowania.

Lata 90. XX w. przyniosły nowe uwarunkowania w prawie użytkowania wieczystego. Wiele nieruchomości zostało przekazanych przez państwo na rzecz gminy. Majątek państwowy stał się z mocy prawa własnością gminy. Od tego czasu gmina pełniła obowiązki właściciela terenu objętego użytkowaniem wieczystym. Ponieważ gmina inwestowała w teren budując różne sieci w celu zaspokojenia potrzeb mieszkańców, stąd zaszła konieczność dokoonywania opłat za użytkowanie terenu. Ale jego wartość wzrosła dzięki inwestycjom dokonanym przez właściciela gruntu.

Powszechna prywatyzacjia przyniosła swoje problemy. Gmina ponosiła koszty inwestycji w swój  teren, a użytkownik wieczysty mógł oczekiwać wyższej ceny za swoją nieruchomość. Ta zmiana wartości gruntu przeniosła się na opłaty za użytkowanie wieczyste.

Radykalne podniesienie ceny użytkowania wieczystego gruntu mie znalazło odzwierciedlenia w przychodach ludności, które pozostały na takim samym, jeżeli nie na niższym poziomie. Stąd dzisiaj trudno jest kontynuować formę użytkowania wieczystego, która chroni interes właściciela gruntu, ale nie użytkownika, który zabudował swoją nieruchomość.

Jedną z prób naprawienia wadliwego prawa użytkowania gruntu jest zniesienie prawa użytkowania wieczystego dla nieruchomości zabudowanych budynkami wielorodzinnymi. Jest to poważny krok zabezpieczający interes wielu rodzin zamieszkałych już przez kilka pokoleń w spółdzielniach mieszkaniowych. Regulacja tego problemu powinna wpłynąć na obniżenie kosztu użytkowania lokalu mieszkalnego, który po kilkudziesięciu latach wymaga dalszych inwestycji. Natomiast własność terenu, na któym budynek wzniesiono, budzi kontrowersje, ponieważ już teraz wystąpiło wiele zdarzeń na tyle niepokojących, że wymagają one interwencji państwa.

Więcej:

http://www.radiomaryja.pl/informacje/w-2017-r-znika-prawo-uzytkowania-wieczystego-w-budynkach-wielorodzinnych/

 

 

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości