Znowu o ministrze cyfryzacji...

Jak się dowiadujemy, urzędy stanu cywilnego utraciły możliwość dostępu do bazy danych. Nie zamierzam zastanawiać się nad przyczyną. Zastanawiam się nad interesem przeprowadzenia takiej dużej katastrofy dostępu do bazy danych.

Spotkałem się już kiedyś z awarią systemu komputerowego. Było to w roku 1979 w Warszawie. Chodzi o rotundę PKO - czyli banku w rozumieniu instytucji zajmującej się oszczędnosciami poslkiego społeczeństwa.

Był to oddział powszechnej kasy oszczędnosci, na wskroś nowoczeny. Tu już nie było żadnych stempli, żadnych pieczątek. Tu oszczędnosciową ksiażeczkę PKO wstawiano do komputera i system komputerowy potwierdzał dokonanie transakcji.

Dla laika wyglądało to w ten sposób, że w książeczce wydanej przez PKO każdy wpis dokonywano ręcznie i potwierdzano stemplem identyfikującym kasjera.

Jedynie w oddziele PKO powszechnie znanym jako "rotunda" wpis był dokonywany drukarką igłową i nie był potwierdzany żadnym stemplem.

Tu trzeba dopowiedzieć, że po dniu 15 kutego 1979 roku nie istniała żadna możliwość dokonania potwierdzenia wpłaty opisanej w książeczce PKO - która była dokonana w warszawskiej "rotundzie". Wiadomo tylko, że kwota wypłat z książeczek PKO przekroczyła znacząco kwotę wpłat, które miały być dokonane w warszawskim oddziele PKO znanym jako "rotunda".

To wydarzenie skojarzyło mi się z awarią systemu, gdzie zgodnie z informacją prasową nie można wystawić aktu zgonu w znacznej liczbie urzędów stanu cywilnego na terenie Polski [1]. Jeżeli połączymy te dwa wydarzenia ze świadomością, że w latach 2008-2015 doszło do bardzo wielu nadużyć finansowych na szkodę znacznej liczby obywateli, być może chodziło o uniemożliwienie zweryfikowania tożsamości pewnej grupy osób. Jeżeli uświadomimy sobie, kto odpowiadał za informatyczne oprogramowanie pracy urzędów administracji państwowej i z jakiego ugrupowania pochodzą osoby objęte postępowaniem wyjaśniajacym, to chyba każdy sensacyjny warian jest możłiwy...[2]. Nawet świadome działanie służb państwowych.