Do mediów trafiła korespondencja urzędników Trybunału Konstytucyjnego, z których jednoznacznie wynika, że prezes tego sądu dyktuje podległym sobie sędziom sposób rozstrzygnięcia wniosku. Takie działanie w jawny sposób odsłania kulisy demokracji, w myśl której sędziowie odpowiadają wyłącznie przed ustawami (Konstytucja to także jest ustawa).
Ponieważ sprawa dotyczy jednego z najbardziej moralnych urzędów w państwie - osoby reprezentujące autorytet państwa (władza wykonawcza, władza stanowiąca i władza sądownicza) składają dymisję z urzędu, aby uniknąć posądzenia o stronniczość w rozpatrywaniu zgłoszonych nieprawidłowości.
Przynajmniej tak postąpią osoby posiadające honor własny. Gddyby go nie miały, sejm własną uchwałą ma prawo zawiesić funkcjonowanie urzędu do czasu rozpoznania sprawy i wskazania sprawców nadużycia bądź swierdzenia, że żadnego nadużycia prawa przez sędziów nie stwierdzono.
Tak czy siak, osoby wskazane powinny mieć na tyle godności, że same zrezygnują z pełnionych funkcji w interesie władzy sądowniczej.
Komitet Obrony Demokracji zdaje się popierać oczekiwnaia społeceństwa w sprawie sprawnego rozwiązania konfliktu.