Wojtek Wojtek
388
BLOG

Szykuje się nowy mniejszościowy rząd...

Wojtek Wojtek Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Wybory wyborami, oszukiwać można sporo, ale siła demokracji polega na liczeniu głosów. No, raczej liczący głosy mają wpływ, ale o dalszym działaniu rządu decydują jednak wyborcy.

Nieco ponad rok temu wybraliśmy w Polsce kandydata na prezydenta innego, niż ten, oczekiwany przez koalicyjną większość. Wkrótce minie rok, jak odrzuciliśmy rząd koalicyjny, szykujący się na kolejne apanaże wynikające z przywilejów władzy. I wszyscy zdajemy sobie niewątpliwie sprawę, że ta koalicja była finansowana przez lobby niemieckie zmierzające do przywrócenia pozycji Niemiec w Europie.

Aby tak stało się, trzeba było działań obosiecznych - politycy dawali przywileje sferze finansowej, która płaciła za nieuniknione błędy polityków. Płaciła ich rachunki, ale refinansowała sobie na tej części społeczeństwa, która niewiele ma do powiedzenia.

Tak było wiele lat i do dzisiaj trudno jest odgadnąć, w jaki sposób doszło do usunięcia tego berlińskiego muru, który stabilizował podział Europy przez kilka już dziesiątków lat. To "upadek muru berlińskiego" wyrugował sowieckie oddziały stacjonujące od Uralu po Berlin. Wiadomo tylko, że podzielone wtedy państwo niemieckie wypłaciło Związkowi Radzieckiemu znaczące kwoty w zamian za powrót do jedności państwowej, za przeniesienie stolicy Niemiec z Bonn do Berlina. I stało się. Niemcy, jako lider państw europejskich, inicjowały wiele wydarzeń popularyzujących wolność i niezależność poszczególnych społeczeństw. Nie wierzę, że inicjatywa podzielenia Jugosławii na kilka niezależnych państw, czy też Czechosłowacji na Czechy i Słowację była inicjatywą oddolną. To jest w mojej ocenie takim ruchem autonomii Śląska - gdzie głosi się prawdy o demokracji i likwiduje niezależność gospodarczą... Tak to postrzegam. Ale nawet najsłodsze iluzje wcześniej czy później rozlewają się goryczą trudną do przełknięcia.

Demokracja jest dobra wtedy, kiedy to JA jestem wybierany. Gorzej, jeżeli wśród gawiedzi pojawi się konkurent zdolny zagrozić tej pozycji. W początkowej fazie wyrastania takiego autorytetu można trzymać rękę na pulsie i stosownymi zabiegami likwidować ośrodki oporu. Gorzej, kiedy nieudolność władzy dociera do świadomości zarządzanych. I oto stało się... Niemieckie społeczeństwo zaczyna odczuwać zależność od zagranicznej siły roboczej, która już nie tylko, że wykonuje najgorsze prace, ale wykazuje zdolność do zarządzania państwem... O ile kiedyś można było inżynierowi z Polski wytłumaczyć, że nie może prowadzić taksówki z uwagi na brak dostatecznej znajomości języka, dzisiaj dziecko tego emigranta z Polski świetnie włada językiem niemieckim i posiada dyplomy renomowanych szkół... Jak takiemu odmówić prawa do udziału w zarządzaniu państwem ?

Tu jest poważny problem, bo rodowici Niemcy, przyzwyczajeni do zatrudniania pracowników doraźnie wykonujących powierzone im obowiązki, zaczynają dostrzegać błędy własnych polityków. W państwie, w którym od kilku wieków nadrzędną wartością jest interes państwa i nikt nie ma prawa do krytyki władzy, w porównaniu z umiejętnościami przybyszów zza granicy referencje własnych polityków nie są najlepsze...

Koalicja dwóch partii posiadających większość w niemieckim parlamencie notuje spadek popularności zagrażający ich dotychczasowej pozycji. Może zdarzyć się, że wkrótce będzie to rząd mniejszościowy...

http://fakty.interia.pl/swiat/news-wyniki-wyborow-w-berlinie-zwyciestwo-spd,nId,2276828

Podobieństwa do polskiej sytuacji są duże. Angela Merkel zdobyła swą pozycję w 2000 roku, w 2005 została Kanclerzem. Partie koalicyjne sprawują władzę od 1949 roku, w Polsce władzę absolutną zdobyła Polska Zjednoczona Partia Robotnicza w 1948 roku i jak w Niemczech po II wojnie światowej wróciły do władzy partie reaktywowane, a działające na przełomie XIX i XX wieku, polskie partie Robotnicza i Socjalistyczna także mają podobną tradycję.

Niemcy jako państwo, zostały w 1945 roku podzielone na kilka stref, ale podział na "socjalistyczne" i "federalne" trzymał się bardzo długo. Właściwie dopiero w 1989 roku doszło do połączenia obu części i usunięcia granicy z wewnętrznego terytorium Niemiec. Berlin był podzielony murem i otoczony granicami z celnikami, którzy bardzo starannie kontrolowali pojazdy wyjeżdżające z Berlina i do niego wjeżdżające.

W Polsce w roku 1988 w grudniu przyjęto ustawę Wilczka i Rakowskiego, która znosiła ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej przez osoby fizyczne. Od 1990 roku nastąpiła zmiana w podejściu do przedsiębiorstw państwowych, a prywata rozlała się jak żółć po wątrobie - psując cały smak "pierestrojki"...

Niemcy odbudowali swoją jedność, przenieśli stolicę z Bonn do Berlina i ruszyli na podbój Europy... co ewidentnie już widać - kończy się aferami na tle gospodarczym i finansowym. Będzie podobnie jak w Polsce - w wyniku wyborów zostanie zniesiona koalicja trwająca od 1949 roku, władza namaszczona przez Rosję jest niemile widziana przez społeczeństwo - tak było w Polsce w roku 1989, to samo powtórzyło się w 2015 roku. Niemcy nie są wolne od błędów i wypaczeń, koalicja rządząca dopuściła się wielu błędów w zarządzaniu państwem i musi odejść, bo ich mandat zaufania już wygasł...

 

 

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości