Wojtek Wojtek
180
BLOG

Wielkie Popsuj znów przed nami...

Wojtek Wojtek Rozmaitości Obserwuj notkę 2

W latach 60. i 70. XX w. niezadowolenie społeczne często sięgało zenitu. Wyraźnie było widać rozdział między społeczeństwem a elitami. Często widać było, że osoby na kierowniczych stanowiskach sięgają po apanaże trudno dostępne klasie pracującej.

Pracowano przez sześć dni w tygodniu, w soboty także. Z tym, że tylko sześć godzin a nie osiem. Sklepy były zaopatrzone raczej w minimum asortymentowe i często czegoś brakowało. Rarytasy, jak szynka czy polędwica były dostępne w sklepach "delikatesowych" i z wyższymi cenami, a jeżeli sklep był czynny po godzinie 22 - wtedy do wartości zakupów doliczano opłatę z racji "przedłużonego czasu pracy placówki"...

Akademie pierwszomajowe i z okazji kolejnej rocznicy październikowej były okazją do przyznawania orderów, a te władza bardzo lubiła. Niestety, wzrastało niezadowolenie społeczne z tak prozaicznych problemów, jak trudność w zdobyciu mieszkania, niemożliwość nabycia samochodu czy wręcz permanentny brak towarów w sklepie. Owszem, towar był, ale jego dystrybucja była taka, że trudno było przyjść do sklepu i coś kupić.

Meble pojawiały się w sprzedaży, ale w jednostkowych ilościach. Telewizory pojawiały się od czasu do czasu także w ilości kilku sztuk, które raz dwa były sprzedane...

Często niezadowolenie z pracy admnistracji państwowej wyrażano w rozmowach towarzyskich - i tu zaczynały się już manipulacje. Ktoś czuwał, aby niezadowolenie społeczne miało swoje podłoże. Dzięki temu mozna było je kontrolować. Od tego były służby zbierające informacje na temat tego, o czym mówi ulica...

Fakt, były takie wydarzenia, jak poznański czerwiec 1956 czy też wydarzenia studenckie z 1968 roku - ale kto dzisiaj o tym pamięta ? Wprost przeciwnie. Były to protesty przeciwko nieudolności kadr zarządzających państwem - przedstawiane przez partię polityczną jako ruch przeciwko władzy. Kolejnym wydarzeniem był grudzień 1970 roku, kiedy to w Dzienniku telewizyjnym podano informację o konieczności podniesienia cen detalicznych z przyczyn ekonomicznych.

Społeczeństwo szybko przeliczyło wartość potrzebnych artykułów w nowych cenach i okazało się, że podwyżka cen może ma swój sens, ale z uzyskiwanego wynagrodzenia tego już nie będzie można kupić... Gdy następnego dnia doszło do "rozmów codziennych Polaków" - do tych dyskusji władza dołożyła swoje "trzy grosze" i ktoś wyprowadził pracowników na ulicę, aby wspólnie stanąć przed obliczem "władzy" i prosić o wyjaśnienie, czy w ślad za podwyżkami cen artykułów konsumpcyjnych będzie odpowiednie zwiększenie wynagrodzeń, bo płace na dotychczasowym poziomie nie wystarczą już.

Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego na trasie ludzi zmierzających na spotkanie z I sekretarzem partii znalazły się oddziały służb mundurowych z bronią i dlaczego padły strzały do społeczności, która nie miała żadnych zbrodniczych zamierzeń.

Ktoś te zamieszki wywołał i kto wie, czy nie było to świadome i umyślne działanie. W tej sytuacji trudno było cokolwiek wyjaśnić. Nastąpiły aresztowania, pobicia osób zatrzymanych przez milicję obywatelską i wiele osób po prostu "przepadło". Fakt, wkrótce I Sekretarz PZPR, tow. Władysław Gomułka został odwołany. Jego miejsce zajął nowy przewodniczący, Edward Gierek... Społeczeństwo zaufało nowemu przywódcy, który jednak pojawił się nie do końca wiadomo, skąd. Są jednak świadkowie prześladowań społeczeństwa, świadkowie brutalnego traktowania sób, które śmiały podnieść rękę na władzę... Powstał "komitet obrony robotnika", jako oddolna inicjatywa społeczeństwa samoorganizującego pomoc dla rodzin represjonowanych. Nie do końca było wiadomo, skąd bierze się niechęć do wybranych osób, które nigdzie nie znajdowały zatrudnienia, wiele pytań można mnożyć i mnożyć, dlaczego, dlaczego i dlaczego tak wiele zbrodni na wybranych osobach do dzisiaj nie wyjaśniono. Zabójstwa, pobicia zdarzały się, ale w wielu przypadkach nie do końca wiadomo, co tak naprawdę stało się...

Kolejnym protestem był rok 1976 w Radomiu. W Dzienniku telewizyjnym podano tylko, że warchoły z Radomia wsytąpiły z nieuzasadninym protestem, ale sprawę przejęła milicja i już jest spokojnie... a społeczeństwo obserwowało rozwój budownictwa mieszkaniowego, gdzie osiedlali się lokalni ulubieńcy władzy, zrzeszeni też w PZPR. Często te osiedla nosiły przydomki "złodziejowa" choćby tylko dlatego, że trudno było w normalnej sprzedaży kupić cokowliek, wielkie budowy osiedli wielorodzinnych przeciągały się w nieskończoność, a te budowy domków, głównie szeregowych, miały się raczej dobrze i dość szybko nowi właściciele je zasiedlali. Tak trwało do wiosny 1980 roku. Sprawa musiała być poważna, bo sporo osiedli, które wtedy jeszcze wznoszono, spowolniło swoją pracę. Zniknęli robotnicy tam pracujący... a w telewizji ciagle gdzieś zdarzały się "nieuzasadnine przerwy w pracy".

Telefony były obsługiwane przez PP. Poczta, Telefon i Telegraf. I tu także działy się dziwne rzeczy. Już od kilku lat uruchamiano sukcesywnie możliwość automatycznego połączenia się z "międzymiastową", a tu jakby wręcz regres. Co raz w określnych kierunkach połączenie nie mogło być zrealizowane, Nawet centrale ręczne nie mogły nic na to poradzić. Sprawa wyjaśniła się w sierpniu. To w Gdańsku rozpoczął się strajk, o któym było coraz głośniej. Wkrótce kolejne zakłady dołączały się do akcji protestacyjnej ceremonialnie włączając się w strajki okupacyjne. W szczególności komunikacja miejska pozostawała w swych zajezdniach, co też było nad wyraz widoczne. Wkrótce okazało się, że liderem tego protestu ogólnospołecznego jest jakiś robotnik, który przed kamerami telewizyjnymi mówił długo i chętnie. W zasadzie niewiele ponad rok później załamało się totalnie wszystko.

Z dnia na dzień wszyscy opowiadający zię za nowym porządkiem znaleźli się na dłuższy czas w ośrodkach, w których mogli wspólnie przedyskutować cele, jakim powinno sprostać państwo. Tylko jeden z nich - ten gdański stoczniowiec - pozostał w samotności, by tam, w tej swojej "pustelni" szukać natchnienia.

Teraz, kiedy już mamy NASZE państwo, naszą władzę wyłonioną przez społeczeńśtwo w drodze wyborów powszechnych, na podstawie długiej kampanii wyborczej, teraz ON znowu chce włączyć się w nurt wydarzeń...

Obywatele mieliby odpowiedzieć na pytanie: czy zgadzają się na przeprowadzane przez rząd PiS zmiany?

 

Wielkie Popsuj znów przed nami...


Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-lech-walesa-pomoze-politykom-pis-wyskakiwac-przez-okna,nId,2293556#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

http://fakty.interia.pl/polska/news-lech-walesa-pomoze-politykom-pis-wyskakiwac-przez-okna,nId,2293556

 

 

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości