Po długim okresie ciszy i milczenia, w mediach pojawił się problem natury historycznej. Tym razem chodzi o pamiątkę po jednym z wielu, ale też szczególnym zbrodniarzu wojennym. Chodzi o inicjatora tej zbrodni.
Jak wiadomo, po zakończeniu II wojny światowej doszło do rozliczenia osób winnych zbrodni ludobójstwa. Uznano też, że nie należy wspominać imienia Adolfa Hitlera z uwagi na ogrom nieszczęść, które ten polityk uczynił.
Sprawa jest względnie prosta, chodzi o wstrzymanie czegoś, co wiazałoby się z kulte postaci. Takie zamierzenie jest jak najbardziej sensowne. Jednak z drugiej strony tego problemu, mamy szereg pozostałości związanych z fotografiami, wywiadami w prasie, relacjami z wydarzeń i na pewno w takim mateirale znajdą się na przykład fotografie osób z osobą A. Hitlera w tle.
Co w takim przypadku zrobić ? Wymazywanie tym bardziej spowoduje zainteresowanie osb potomnych. Pominięcie milczeniem także nie jest w stanie rozwiązać kwestii kary dla zbrodniarza. Przeciez on kiedyś nie był osobą znaną i dokumenty z tego okresu nie mogą być dyskryminowane. Podobnie, jak i obiekty w jakimś stopniu zwiazane z taką osobą...
Ostatnio pojawił się problem z budynkiem, w którym urodził się A. Hitler. Pozostaje dylemat - co zrobić z taką "pamiątką"... Budynek stanowi czyjąś własność, ma jakąś wartość i można domagać się wyburzenia tego obiektu. Ale czy to rozwiązuje problem ? Przecież pozostanie puste miejsce. Zabudować je czy założyć tam skwer ? Czyjego na przykład imienia ?
Pozostanie rónież inny problem, problem miejscowości urodzenia... Czy na zasadzie wyburzenia budyku, w którym urodził się zbrodniarz, należy wręcz zlikwidować miejscowość, w któej przyszed na świat ? A co w sytuacji, gdyby taki zbrodniarz urodził się w szpitalu ? Czy burzyć cały szpital, czy też przebudować pomieszczenie w którym przyszedł na świat ?
Jestem przeciwny takiemu rozwiazaniu, bo jak wskazać osobę winną rozpętania II wojny światowej ?
Jak wyjaśnić rozproszenie kolekcji muzealnej zrabowanej w latach 1939-1945 ? Przecież już we wrześniu 1939 roku doszło do dewastacji Zamku Królewskiego w Warszawie przez żołnierzy armii niemieckiej. Oni nie dewastowali Zamku tak z siebie. Oni wkroczyli tam na rozkaz Adolfa Hitlera, który wręcz wskazal, że ten obiekt ma przestać istnieć. W październiku 1939 rozpoczęto wywożenie wszystkiego, co miało wartość muzealną. Demontowano podłogi, demontowano kominki... rozbierano wszystko, co dało się wynieść jako cenne i po wykonaniu tych prac - kolejnym zadaniem było wywiercenie otworów w celu założenia w nich ładunków wybuchowych. Sam Zamek miał zostać wyburzony przez wysadzenie w powietrze. Dzieło to zostało dokończone w 1944 roku.
Jak więc nie wskazać osoby winnej, osoby odpowiedzialnej za przeprowadzenie tego procederu niszczenia dóbr narodowych? Przecież ktoś podpisał decyzję o sposobie wykorzystania trującego gazu, ktoś wydał polecenie wykonania regulaminu "selekcji" - czyli codziennego typowania osób do uśmiercenia...
Uważam, ze nie można burzyć obiektu zwiazanego z osobą wodza bestialstwa. Podobnie, jak nie można zliwkidować miescowości, z którą jego osoba była zwiazana. Takie wycieranie pamięci nie będzie nigdy skuteczne, a wątpliwości będą mnożyć się systematycznie. Wymazanie imienia zbrodniarza z historii ma tylko ten skutek, że kolejne pokolenia będą interesować się przyczyną tajemnicy zmowy milczenia. Uważam, że znacznie lepiej jest ujawniać prawdziwy powód pozbawienia kogoś praw publicznych na zawsze.
Komentarze