Kiedyś bardzo popularną grą towarzyską była gra w szachy. Nawet w magazynie tygodniowym Gazety Robotniczej - jednej z wrocławskich gazet codziennych - był kącik poświęcony tej grze. Rozważano tam zadania mata w kilku posunięciach, oczywiście już pod koniec jakiejś powszechnie znanej rozgrywki.
W szachy umiał grać każdy. Może nie na poziomie mistrzowskim, ale pewne ruchy figur szachowych były dobrze znane. Jak wiadomo, w szachach najważniejszą figurą jet królowa, któ ama nieograniczoną możliwość bicia figur przeciwnika. Grę wygrywa ten, kto uniemożliwi kolejny ruch przeciwnikowi a najwyższym stopniem wtajemniczenia jest szachowanie i mat królowi. Ta figura ma możliwość ruchu tylko o jedno pole w każdym kierunku, ale w przypadku otoczenia własnymi pionami - swoboda ruchu nie jest tutaj nieograniczona.
Jedną z technik obrony króla jest ruch wieżą, czyli "roszada". Tu w niecodzienny i wyjątkowy ruch wieżą można utrudnić przeciwnikowi jego próbę szachowania króla przeciwnika...
Tak właśnie sobie pomyślałem o takiej misternej układance, już nie na szachownicy o 64 polach, ale na szachownicy naszej codzienności. Być może dla ukrycia prawdy o nadużyciach na szkodę współobywateli dokonano takiej "roszady" z udziałem tragicznie zmarłych w roli figur szachowych. Zrobiono to w prosty sposób podmieniając ciała z wyznaczonymi dla ich miejscami wiecznego spoczynku. Dzisiaj już nie wiadomo, gdzie i kto został pochowany. Dzisiaj już nie wystarczy przeanalizować dokumenty. Dzisiaj wręcz dosłownie należy przekopać się przez grubą warstwę ziemi przykrywajacej tajemnicę tragedii zabraną dosłownie "do grobu".
Takie mam przekonanie po wysłuchaniu tej wypowiedzi.
https://youtu.be/OVl0uHSvVWo
