Nie tak dawno, bo ostatniego dnia marca w całej Polsce protestowali zwolennicy nicnierobienia w sprawie. Chodzi o zmianę programu kształcenia młodzieży, która miałaby mieć szerszą ofertę edukacyjną. Już prawie trzeci tydzień media milczą na temat negatywnych skutków przywrócenia 8-letniej szkoły podstawowej i utworzenia sieci szkół ponadpodstawowych z podziałem na dwu i trzyletnie szkoły dla młodzieży na poziomie podstawowego kształcenia zawodowego, nie kończące się egzaminem dojrzałości i nadające kwalifikacje zawodowe wybranych zawodów przy możliwości uzupełnienia wykształcenia średniego i dalszego kształcenia się na uczelniach wyższych.
Niezależnie zmiana systemu kształcenia przywraca szkoły zawodowe na poziomie średnim, dające tytuł technika w zawodzie i kończące się egzaminem dojrzałości dającym możliwość kontynuowania nauki na studiach wyższych. Ta reforma zmierza do przywrócenia pewnych form sprzed reform z lat 1999/2000 - kiedy to wprowadzono system gimnazjów.
Brakuje publicznej debaty nad stopniem przygotowania młodzieży pogimnazjalnej do dalszego procesu samokształcenia się. W mojej ocenie oderwanie dziecka od rodzinne miejscowości w wieku 12-13 lat, może i dobre w założeniach, nie ułatwiło opanowania wiedzy dla dużej grupy uczniów. Dojazd wymagał jednak pewnej mobilizacji kosztem skrócenia pobytu dziecka w domu rodzinnym, bo oczekiwanie na autobus w szkole nie zawsze wiązało się z "odrabianiem lekcji".
Praktyka pokazuje, że dzieci przyjmują nowy materiał w różny sposób i niektóre zagadnienia są chwytane "w locie", ale często brakuje czasu nad zrozumieniem innych zagadnień. System ten w moim przekonaniu negatywnie wpływa na ucznia szkoły średniej - który już nie nawykł do posiedzenia nad książką i oczekuje od nauczyciela przedstawienia zagadnienia w sposób prosty i zrozumiały...
Myślę, że i samo środowisko nauczycielskie dzięki temu protestowi mogło przeanalizować temat - w proteście uczestniczyło około 50% szkół, a często w samym proteście uczestniczył tylko jeden nauczyciel... lub ograniczono się do oflagowania szkoły pod hasłem "czynnego popierania" protestujących...
No i ta cisza w mediach. Brakuje podsumowań, brakuje publikacji wypowiedzi na temat oczekiwań środowiska nauczycielskiego w sprawie. Bo od września tego roku nie będzie naboru do gimnazjów. Uczniowie pozostaną w swojej szkole przez kolejne dwa lata.
Jednocześnie absolwenci gimnazjów w tym i przyszłym roku staną się uczniami szkół średnich w dotychczasowym systemie. I w trzecim roku, kiedy uczniowie szkół podstawowych będą ubiegać się o przyjęcie do szkoły ponadpodstawowej - będą mieć znacznie szerszą ofertę - szkoły na poziomie zasadniczej szkoły zawodowej - gdzie można uzyskać zawód w dwa, trzy lata nauki - bez konieczności zdawania matury.
Już funkcjonujące technika w strukturze "zespołu szkół" stracą część uczniów, w ocenie których matura byłaby zbyt wygórowanym zadaniem... Ale trzeba liczyć się że z tej grupy część młodzieży zdecyduje się na kontynuowanie nauki w szkołach średnich na bazie szkoły zawodowej... Przecież tak było przed laty i ten system działał. Dopiero reforma z lat 1999/2000 doprowadziła do likwidacji szkół na poziomie zawodowym... a także do likwidacji wielu techników kształcących w różnych branżach.
Pozostawienie tylko liceum ogólnokształcącego wykazało, że młodzież opuszczająca taką szkołę nie zawsze jest przygotowana do podjęcia pracy i musi podjąć się jeszcze nauki przez dwa lata w szkole pomaturalnej lub na studiach wyższych... a wielu uczniów rezygnuje przecież z egzaminu dojrzałości...
W tej sytuacji pewnym "ratunkiem" była propozycja kilku różnych techników w ramach zespołu szkół zawodowych. W tym przypadku następuje łączenie klas przy realizacji materiału ogólnokształcącego, wspólnego dla wszystkich klas...
Ten system trwa już od ponad 10 lat - warto dokonać oceny skuteczności tego systemu - i udział w proteście pod znakiem ZNP ujawnił słabości tego systemu. Zaledwie 50% szkół uczestniczyło w proteście przeciwko likwidacji gimnazjów i często w proteście uczestniczył tylko jeden nauczyciel spośród grona około 20 nauczycieli zatrudnionych w takiej szkole...
Myślę, że takie poparcie dla zachowania systemu gimnazjów mówi już samo za siebie...
/.../ W sumie w Gdańsku jest 126 placówek (przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i liceów), gdzie są ogniska Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP). W referendach wewnętrznych w lutym 66 z nich opowiedziało się za strajkiem /.../
/.../ "Wiemy, że będą takie placówki, gdzie w strajku uczestniczyć będzie cała załoga szkolna. Wiemy, że będą też takie placówki, gdzie w strajku weźmie udział tylko część załogi - 50, 60, 70 proc. Pozostali w tym czasie będą pracować,/.../
http://www.rp.pl/Edukacja/170339878-Szkoly-bez-lekcji-flagi-plakaty---ogolnopolski-protest-ZNP.html
/.../ ZNP domaga się deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pozostałych pracowników, i że do tego czasu żadnemu z nich warunki pracy nie zmienią się na niekorzyść, nie zostanie im też obniżone wynagrodzenie. Związek chce również podniesienia zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli o 10 proc. /.../
/.../ w strajku wzięło udział 45 procent szkół w Łodzi i około 30 procent w skali województwa. - Wcześniej w samej Łodzi udział deklarowało 160 placówek, ostatecznie było ich nieco ponad 140. Trudno się jednak dziwić, że w obecnej atmosferze część szkół w ostatniej chwili się wycofała /.../
Myślę, że ten krótki przegląd komentarzy w internecie na temat organizacji protestu przez ZNP jest wystarczający do stwierdzenia, że silna grupa osób nie mających interesu w przeprowadzeniu jakichkolwiek zmian nie dostrzega problemu, który sama generuje - wad w systemie oświaty utrwalonych reformą z lat 1999/2000 bo jeżeli miała to być reforma systemu oświaty, to było to działanie skutecznie likwidujące system oświaty wypracowany przez lata...
Komentarze